Próbne posty |: - Page 2
TESTOWE FORUM

Join the forum, it's quick and easy

TESTOWE FORUM
TESTOWE FORUM
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Shin
Wilczur, poziom E
Wilczur, poziom E
13/3/2017, 16:02
First topic message reminder :

Stał wyprostowany, z ręką ściskającą nóż. Wolą przesunął po gorącej skroni.
Jedna z mar, niewidoczna dla cudzych oczu, stała obok niego – tak samo wyprostowana, dumna, spokojna. Jej patykowate łapy były o wiele za długie, pysk wysunięty i niemal spłaszczony na końcu, a ogon dwukrotnie dłuższy od ciała, puszysty i poddany sile wiatru jak lekka tkanina. Wilczyca długo wpatrywała się naprzód, ale nie na watahę. Patrzyła ponad nimi.
Po co ci nóż, skoro do niczego ci się nie przyda? - zapytała z kpiną, kątem oka sięgając broni trzymanej przez śliskie od krwi palce.
Szczęki Growa zwarły się w mocniejszym uścisku.
Skoro tak patrzymy na sprawę to po co ci mózg?
Futro na karku Shatarai nastroszyło się, jak uniesione w gotowości do boju igły jeżozwierza, ale nic nie odpowiedziała. Jej łapa miękko nacisnęła na śnieg, nie pozostawiając po sobie śladu.
Straciła jednak zainteresowanie – i Growem, który normując oddech, nie spuszczał spojrzenia z białego wilka, i stadem. Łeb obrócił się leniwie na bok, wzrokiem zahaczyła o skradającą się kilkadziesiąt metrów dalej postać. W niego się teraz wpatrywała. Był niewidoczny dla otoczenia – tak samo jak ona. Ale nie tak doskonały. Uśmiechnęła się pod nosem, trochę boleśnie dla samej siebie. Widziała skradającego się wilka i błysk na skalpelu. Widziała kolor oczu nieznajomego, każdy ruch mięśnia na jego twarzy. Mogłaby coś zrobić, mogłaby zatrzymać dech w piersi szarego basiora, pociągnąć go za ucho, podciąć łapy. Ale po co?
Przez głowę przeszła jej mało subtelna myśl, że chętnie zostawiłaby to wszystko takim, jakie jest. Patrzyłaby w spokoju, jak zmęczone nogi Jace'a uginają się pod ciężarem ciała, jak ze spojrzenia znika determinacja i pojawia się na jej miejscu zrezygnowanie i zmęczenie. Ale czuła już to charakterystyczne mrowienie pod skórą, które mówiło jej, że są na granicy. Cała się trzęsła; nie ze strachu, nawet nie ze zmęczenia. Trzęsła się przez niestabilność, jaką sobą reprezentował.
Dlatego, choć niechętnie, zdusiła dumę.

Biały wilk charknął, aż mięśnie wymordowanego napięły się – wreszcie – gotowe do podjęcia walki. Zręcznym ruchem obrócił nóż – teraz trzymał broń ostrzem do dołu. Choć czuł pulsowanie z rannego ramienia, adrenalina coraz prędzej toczyła krew przez żyły. Mroczyła umysł na tyle, by ten zapomniał o bólu, skupił się na tym, co istotne.
Jace – pociągnęła wilczyca, obracając ku niemu pysk, unosząc oczy, wykrzywiając mordę w ludzkim uśmieszku. Wiem, że jesteś zajęty, ale jest coś, co chcę ci powiedzieć.
Za późno.
Biały wilk nagle skoczył do przodu, Grow w bok. Podeszwy rozbryzgały nietknięty dotąd śnieg, gdy lądował w lekkim przysiadzie, szarpiąc ramieniem, przecinając lodowate powietrze. Świsnęło, gdy ostrze zarysowało plener – kilkanaście, może nawet kilka milimetrów od futra kryjącego napęczniałe od naprężenia mięśnie basiora. Cielsko wylądowało na łapach, ślizgnęło się kawałek, a potem nagle zawróciło. Wilk demonstrował długie, zakrzywione zęby, warczał i ukąsił powietrze, znów wybijając się w stronę Psa.
Jace – westchnęła Shatarai, patrząc ze znużeniem, jak białowłosy cudem unika kontaktu z paszczą. Kły naderwały mu rękaw. Jace, to ważne.
Ważniejsze od zachowania głowy na karku? W to wątpił. Ignorowanie jej niskiego, drżącego od warkotu głosu zawsze było trudne – tym trudniejsze, im bardziej próbował się skupić na czymś innym. Wtedy zawsze uderzała w niego świadomość, że wciąż nie potrafił w pełni odciąć się od jej obecności. Była jak drzazga, której nie wyjęto. Dawno zniknęła pod nowym naskórkiem, ale każdy mocniejszy nacisk przypominał o jej istnieniu.
Za dużo czasu tracił na ignorowaniu. Przez to nie przechodził do ataków. Nie nadążał. Wpierw mówił: „Shat, dość”, a dopiero potem noga przesuwała się w tył. Cofał się cały czas, ale nie można było tego nazwać unikami. To ucieczka.
Otrząśnij się.
Dłoń ścisnęła rękojeść jeszcze mocniej, jakby próbował wytopić w tworzywie sztucznym odcisk palców. Potem wreszcie przeszedł do ofensywy, przecinając nożem na skos. Metal ostrza nie trafił w oczy, w które celował, ale nadszarpnął pysk i nos zwierzęcia, które od razu wydało z siebie głośniejsze, mniej drżące warknięcie. Kilka kropel krwi zbrukało podłoże.
Jace – powtórzyła Shatarai, nic nie robiąc sobie z faktu, że do białego wilka dobiegały już dwa inne przedstawiciele: czarny i bury. Jace, zbliżasz się do ognia.
Kątem oka wychwycił jakiś ruch za sobą. Coś, co wybijało się ponad otaczającą krajobraz bielą. Węch wychwycił też zapach. Woń inna niż mokre od topniejącego w kontakcie ze skórą śniegu futro, niż para wydychana przez psi pysk.
Jak człowiek.
I płomień. Czuć było spaleniznę, ale nie tak drażniącą, więc to nie żaden pożar.
Ponad dudnieniem w czaszce wybiły się kolejne dźwięki.
Niespełna kilkanaście metrów dalej... Grow zmarszczył brwi.
Shatarai, daj mi czas.
Wreszcie zwolniono z jej gardła ścisk obroży, z kostek zdjęto kajdany. Pojawiła się, jak po pstryknięciu. Wyskoczyła ze swojego umysłowego więzienia. Opadła ciężko na ziemię, ale nie pozwoliła sobie nawet na sekundę zawahania, bo łapy od razu ugięły się do skoku. W jej długich, cienkich zębach od razu znalazł się kark burego wilka. Oboje – Shatarai i przeciwnik – runęli w zaspę, rozkopując na bok puch. Plątanina ich kończyn i kłapanie zębów rozpoczęło zajadłą walkę.
Nim jej obecność zniknęła, wypowiedziała tylko dwa słowa.
„Za tobą”.
Dłoń wymordowanego zadrżała pod naporem zmęczenia. Biały wilk już unosił łeb, a czarny dobiegł i stanął za nim, kładąc po sobie nadszarpnięte ranami uszy.
Ale w głowie Growa odbijały się słowa mary: za tobą, za tobą, ZA.TOBĄ, więc mimowolnie zerknął przez ramię, w stronę innych hałasów. Szare wilczysko. Gardło ścisnęło się z furii na samą myśl o następnym przeciwniku. Ale wilk potrząsnął nagle łbem, długim jęzorem oblizał bok pyska i skoczył. Nie na niego. Wtedy Grow uniósł nieco wzrok i dostrzegł mignięcie turkusu.
Coś ryknęło.
Kącik ust Wilczura nagle szarpnął się ku górze, przecinając jego twarz wyzywającym uśmiechem. Prawie tak, jakby mówił do nieznajomego: zapomniałem wspomnieć, że na imprezę sprosiłem kogoś jeszcze.
A kroki sarghali były coraz głośniejsze.
Shin

Seihoshira Hifumi
5/3/2024, 18:56
Seihoshira Hifumi napisał: @Shin
avatar
Seihoshira Hifumi
5/3/2024, 18:57
@Shin ty chamówo,
avatar
Seihoshira Hifumi
5/3/2024, 18:58
Seihoshira Hifumi napisał:@Shin ty chamówo,
hh
avatar
Seihoshira Hifumi
5/3/2024, 19:00
Seihoshira Hifumi napisał:@Shin ggg
ttt
avatar
Seihoshira Hifumi
5/3/2024, 19:04
Seihoshira Hifumi napisał: @Shin
avatar
Seihoshira Hifumi
5/3/2024, 19:06
@Shin srgiurhgiug
avatar
Seihoshira Hifumi
5/3/2024, 19:07
Seihoshira Hifumi napisał: @Shin
avatar
Sponsored content