Urodzinowa zabawa
TESTOWE FORUM

Join the forum, it's quick and easy

TESTOWE FORUM
TESTOWE FORUM
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Kikyou
Jack Russel Terrier Opętany
12/9/2019, 01:04
"Virusowe Jasełka"

Kod:


[center]Noc już czarna, noc ponura,
Straszny nawet cień na Desperacji.
Noc ta trwa już lat tysiące,
Śmierć nią włada, czart panuje...

Lecz nadzieja jest też dana,
Przyjdzie Mesjasz z woli Pana!
Bożą mocą ludzkość zbawi,
Ale kiedyż On się zjawi?[/center]


-[b] Radujcie się! Przyszedł Mesjasz już na ziemię! W dziecka zjawił się osobie! W nędznej szopce![/b] - krzyknęła uradowana Yukino.
-[b] Więc czym prędzej pospieszajcie! Chwałę swemu Bogu oddajcie! Złóżcie pokłon tej dziecinie! A nagroda was nie minie![/b] - zawtórował jej Will, gdy zeszli z Edenu na desperackie ziemie. Yukino przeniosła roziskrzone spojrzenie na chłopaka, a potem przeniosła wzrok na śpiących wymordowanych, skulony obok siebie, by chociaż w drobnej mierze ogrzać swe zmarznięte ciała.
-[b] Hej, wymordowani, wstawajcie! Do Apogeum pospieszajcie![/b] - krzyknęła, na co Will skinął głową.
-[b] Idźcie pokłon Panu złożyć![/b]
-[b] Chyba chorzy oni?[/b] - zmartwiła się Yukino brakiem reakcji ze strony śpiących. -[b] Lub nieżywi?! Nie! Mój Boże! CHRAPIĄ!!! To Bóg dla nich leży w żłobie, a oni chrapią sobie?! Lecz ja zaraz ich rozbudzę...WSTAWAĆ, ALE JUŻ!!!!! [/b] - krzyknęła anielica z taką siłą, że mogłaby zbudzić połowę Desperacji.
-[b] Co jest?! Wróg, szpieg, zwierzę![/b] - wycharczał Lazarus ścierając wierzchem dłoni nieco śliny z kącika ust.
-[b] Nawet wyspać się nie dadzą... [/b] - mruknął Jerema przecierając zaspane oczy.
-[b] Ale dobrze wam powiedzą! I poprowadzą![/b] - krzyknął radośnie Will.
-[b] Czego chcecie, potwory ze skrzydłami?! Nie oddam mojego jedzenia, szarlatany! [/b]- krzyknął Lazarus, chwytając za swe tobołki, by przyciągnąć je bliżej siebie.
-[b] Co ty pleciesz? Nie jesteśmy my wrogami, ale z nieba aniołami![/b] - zaprzeczyła Yukino, spoglądając na Willa z niemą prośbą w oczach o wsparcie.
-[b] Wysłał do was nas Bóg z nieba! Bo nowinę wiedzieć trzeba! W Apogeum Mesjasz  przyszedł na ziemię! Pan w ubogim leży żłobie. Bo do wszystkich przyszedł istot! W stajeneczce w Apogeum, Bóg w żłóbeczku cicho drzemie. Z świętej Panny zrodzony. Pójdźcie witać tam Go przecie![/b] - dodał Will, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
-[b] Więc już więcej nie zwlekajmy. Do Apogeum pospieszajmy![/b] - zawyrokował Jerema, podnosząc się z ziemi.
-[b] Pójdźmy wszyscy! Krótka droga do stajenki. My ją wskażem wam skrzydłami![/b] - zaoferowała Yukino. I cała czwórka ruszyła.



[center]Tymczasem w Apogeum świat zmienił się w ciszę.
Już Delilah dzieciątko do snu swe kołysze.
Yury obok czuwa z radosnym uśmiechem.
Oswojeni Jezuska grzeją swym oddechem.
Każde z tych zwierzątek wie, że Pan to z nieba, że zimno Mu, biednie, usłużyć Mu trzeba.
I dumne są bardzo, i cieszą się przecie.
A mały Jezusek do nich się uśmiecha, lecz zasnąć wciąż nie chce, tak, jakby wciąż czeka...
Delilah z uśmiechem swemu dziecku szepcze:[/center]


-[b] Czemu mi, mój skarbie, zasnąć ciągle nie chcesz? Czemu w dal spoglądasz, kogo ci potrzeba? Zaśnij moje słonko z nieba.[/b] - Nagle Yury wyprostował się, spoglądając przed siebie, a potem rzekł:
-[b] Idzie ku nam, Delilah, jakaś karawana. Możni ludzie, rzecz to niesłychana! Będzie kasa! [/b] - uśmiechnął się mężczyzna i po cichu ręce zaciera.
-[b] Ha, jesteśmy pierwsi![/b] - krzyknął z oddali Lazarus, ledwo dysząc, bo kondycja już nie ta.
-[b] Nawet samych królów wyprzedziliśmy![/b] - odpowiedział Jerema o wiele mniej zmachany.
-[b] Żeście tu wygrali, temu zawdzięczacie, że koron tak ciężkich na głowie nie macie i Jinxa, co ociąga się jak baba![/b] - odpowiedział Arcanine, który wszakże nienawidził przegrywać.
-[b] No i to zabrania nam też etykieta,By król miał przez pole ganiać jak rakieta! I nie dlatego, że ociągam się jak baba![/b] - skwitował Jinx, spoglądając ze złością na Arcanine.
-[b] Dlategośmy dla was wygrać tutaj dali. [/b] - dodał po chwili milczenia Fucker, trzymając się bardziej na uboczu.
-[b] Jakby tam nie gadać –to myśmy wygrali!![/b] - Lazarus dalej się przechwalał, chełpiąc niczym paw na polu.
-[b] Bośmy was puścili![/b] - wtrącił Jinx podirytowany.
-[b] Szkoda z nimi gadać. Zostali z pół mili![/b] - Jerema machnął dłonią na trzech Królów.
-[b] Ejże, no, pasterze, z nami się równacie?! Zaraz zobaczymy, czy tutaj wygracie![/b] - warknął Arcanine, podwijając już rękawy.
-[b] Czyście się kleju po drodze nawdychali?[/b] - rzekła Yukino, wkraczając między nimi. -[b] Przecież do Jezusa szliście dary złożyć,Więc mi się nie kłócić, zaraz się pogodzić![/b]
-[b] Przebaczcie, królowie...Ot , żeśmy wyścigi wymyślili sobie!...[/b] - wymamrotał Jerema, niechętnie.
-[b] I wy, też, pasterze, raczcie nam wybaczyć...[/b] - i Arcanine dodał po cichu, na co Yury klasnął w obie dłonie, zadowolony.
-[b] Dobrze, że zgodziliście te głupie zawody.Swarów nam nie trzeba! – może komuś wódki?[/b] - zaproponował wyciągając butelkę spirytusu zza żłobka.
-[b] Bardzo chętnie, lecz najpierw... Panie nasz i królu, przyjmij nasze dary.[/b] - odezwał się Arcanine, jednym okiem zerkając już w stronę butelki.
-[b] Razem chcemy złożyć z serca swe ofiary.[/b] - dodał Lazarus. -[b] A potem pić dla niego! Polejże, mój drogi. Czas rozpocząć świętowanie![/b]

[center]I tak, oto tym sposobem, wszyscy zgodni, zaczęli świętować do białego rana. [/center]

Kikyou
Kikyou
Jack Russel Terrier Opętany
21/12/2019, 23:21
Noc już czarna, noc ponura,
Straszny nawet cień na Desperacji.
Noc ta trwa już lat tysiące,
Śmierć nią włada, czart panuje...

Lecz nadzieja jest też dana,
Przyjdzie Mesjasz z woli Pana!
Bożą mocą ludzkość zbawi,
Ale kiedyż On się zjawi?


- Radujcie się! Przyszedł Mesjasz już na ziemię! W dziecka zjawił się osobie! W nędznej szopce! - krzyknęła uradowana Yukino.
- Więc czym prędzej pospieszajcie! Chwałę swemu Bogu oddajcie! Złóżcie pokłon tej dziecinie! A nagroda was nie minie! - zawtórował jej Will, gdy zeszli z Edenu na desperackie ziemie. Yukino przeniosła roziskrzone spojrzenie na chłopaka, a potem przeniosła wzrok na śpiących wymordowanych, skulony obok siebie, by chociaż w drobnej mierze ogrzać swe zmarznięte ciała.
- Hej, wymordowani, wstawajcie! Do Apogeum pospieszajcie! - krzyknęła, na co Will skinął głową.
- Idźcie pokłon Panu złożyć!
- Chyba chorzy oni? - zmartwiła się Yukino brakiem reakcji ze strony śpiących. - Lub nieżywi?! Nie! Mój Boże! CHRAPIĄ!!! To Bóg dla nich leży w żłobie, a oni chrapią sobie?! Lecz ja zaraz ich rozbudzę...WSTAWAĆ, ALE JUŻ!!!!! - krzyknęła anielica z taką siłą, że mogłaby zbudzić połowę Desperacji.
- Co jest?! Wróg, szpieg, zwierzę! - wycharczał Lazarus ścierając wierzchem dłoni nieco śliny z kącika ust.
- Nawet wyspać się nie dadzą... - mruknął Jerema przecierając zaspane oczy.
- Ale dobrze wam powiedzą! I poprowadzą! - krzyknął radośnie Will.
- Czego chcecie, potwory ze skrzydłami?! Nie oddam mojego jedzenia, szarlatany! - krzyknął Lazarus, chwytając za swe tobołki, by przyciągnąć je bliżej siebie.
- Co ty pleciesz? Nie jesteśmy my wrogami, ale z nieba aniołami! - zaprzeczyła Yukino, spoglądając na Willa z niemą prośbą w oczach o wsparcie.
- Wysłał do was nas Bóg z nieba! Bo nowinę wiedzieć trzeba! W Apogeum Mesjasz przyszedł na ziemię! Pan w ubogim leży żłobie. Bo do wszystkich przyszedł istot! W stajeneczce w Apogeum, Bóg w żłóbeczku cicho drzemie. Z świętej Panny zrodzony. Pójdźcie witać tam Go przecie! - dodał Will, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Więc już więcej nie zwlekajmy. Do Apogeum pospieszajmy! - zawyrokował Jerema, podnosząc się z ziemi.
- Pójdźmy wszyscy! Krótka droga do stajenki. My ją wskażem wam skrzydłami! - zaoferowała Yukino. I cała czwórka ruszyła.



Tymczasem w Apogeum świat zmienił się w ciszę.
Już Delilah dzieciątko do snu swe kołysze.
Yury obok czuwa z radosnym uśmiechem.
Oswojeni Jezuska grzeją swym oddechem.
Każde z tych zwierzątek wie, że Pan to z nieba, że zimno Mu, biednie, usłużyć Mu trzeba.
I dumne są bardzo, i cieszą się przecie.
A mały Jezusek do nich się uśmiecha, lecz zasnąć wciąż nie chce, tak, jakby wciąż czeka...
Delilah z uśmiechem swemu dziecku szepcze:


- Czemu mi, mój skarbie, zasnąć ciągle nie chcesz? Czemu w dal spoglądasz, kogo ci potrzeba? Zaśnij moje słonko z nieba. - Nagle Yury wyprostował się, spoglądając przed siebie, a potem rzekł:
- Idzie ku nam, Delilah, jakaś karawana. Możni ludzie, rzecz to niesłychana! Będzie kasa! - uśmiechnął się mężczyzna i po cichu ręce zaciera.
- Ha, jesteśmy pierwsi! - krzyknął z oddali Lazarus, ledwo dysząc, bo kondycja już nie ta.
- Nawet samych królów wyprzedziliśmy! - odpowiedział Jerema o wiele mniej zmachany.
- Żeście tu wygrali, temu zawdzięczacie, że koron tak ciężkich na głowie nie macie i Jinxa, co ociąga się jak baba! - odpowiedział Arcanine, który wszakże nienawidził przegrywać.
- No i to zabrania nam też etykieta,By król miał przez pole ganiać jak rakieta! I nie dlatego, że ociągam się jak baba! - skwitował Jinx, spoglądając ze złością na Arcanine.
- Dlategośmy dla was wygrać tutaj dali. - dodał po chwili milczenia Fucker, trzymając się bardziej na uboczu.
- Jakby tam nie gadać –to myśmy wygrali!! - Lazarus dalej się przechwalał, chełpiąc niczym paw na polu.
- Bośmy was puścili! - wtrącił Jinx podirytowany.
- Szkoda z nimi gadać. Zostali z pół mili! - Jerema machnął dłonią na trzech Królów.
- Ejże, no, pasterze, z nami się równacie?! Zaraz zobaczymy, czy tutaj wygracie! - warknął Arcanine, podwijając już rękawy.
- Czyście się kleju po drodze nawdychali? - rzekła Yukino, wkraczając między nimi. - Przecież do Jezusa szliście dary złożyć,Więc mi się nie kłócić, zaraz się pogodzić!
- Przebaczcie, królowie...Ot , żeśmy wyścigi wymyślili sobie!... - wymamrotał Jerema, niechętnie.
- I wy, też, pasterze, raczcie nam wybaczyć... - i Arcanine dodał po cichu, na co Yury klasnął w obie dłonie, zadowolony.
- Dobrze, że zgodziliście te głupie zawody.Swarów nam nie trzeba! – może komuś wódki? - zaproponował wyciągając butelkę spirytusu zza żłobka.
- Bardzo chętnie, lecz najpierw... Panie nasz i królu, przyjmij nasze dary. - odezwał się Arcanine, jednym okiem zerkając już w stronę butelki.
- Razem chcemy złożyć z serca swe ofiary. - dodał Lazarus. - A potem pić dla niego! Polejże, mój drogi. Czas rozpocząć świętowanie!

I tak, oto tym sposobem, wszyscy zgodni, zaczęli świętować do białego rana.


Shion
Shion
Jack Russel Terrier Opętany

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość


Liczba postów :
54


Kikyou